poniedziałek, 22 października 2007

Sprawa świstaka a nowa władza

Powoli zapomninamy o losie futrzanego pracownika ze słodkiego koncernu. W wyborczej gorączce porzuciliśmy myśl o ratowaniu nieszczęśnika. Kilka zacnych propozycji - pikieta przed bramą główną zakładu, zbieranie podpisów pod petycją w sprawie przywrócenia do pracy, manifestacyjna głodówka w ramach protestu - wzbudziło płonną nadzieję, że zajmiemy się niedolą naszego mniejszego brata.

Tymczasem mieliśmy na głowie innego brata, także niewielkich rozmiarów. To była misja specjalna, więc Świstak zapewne ze zrozumieniem przyjął nasze racje.

Ale teraz, w obliczu nowej prężnej władzy, która obiecała nam cud, czekamy na błyskawiczną reakcję. Wzywamy PO do realizacji przedwyborczych postulatów! Żądamy aby nasz ziomal powrócił z emigracji i rozpoczął godne życie.

Nasz Świstak waruje za granicą, jak wielu rodaków, w oczekiwaniu na sygnał do powrotu i wciąż liczy na pomoc. Jak dowiadujemy się z bloków reklamowych, codziennie przychodzi do alpejskiej manufakturki by po raz kolejny usłyszeć obcesowo podaną wieść o telefonie z centrali. I znów już nie zawija... Ta szokująca informacja nieodmiennie wzbudza w nim bezbrzeżne zdumienie i godną współczucia bezradność. Biedaczek, ma krótką pamięć.

Kto stoi za tą sytuacją? Kto pozwala na niepotrzebne dręczenie zwierzaka? Czy niedźwiadek z Tatr, bestialsko zabity na szlaku, mógł cos wiedzieć? Czy słynny telefon z centrali został zarejestrowany przez CBA? Pytania, pytania, pytania...

A jesli nowy POlski rząd nie poradzi sobie z tą priorytetową sytuacją, jesli obietnica cudu nie zostanie spełniona, dajmy na to, do listopada, zaproponujmy Świstakowi sen zmowy. Niech przycupnie gdzieś w germańskich pieleszach, cierpliwie czekając na wiosenną odwilż stosunków polsko-niemieckich, zapowiadaną szeroko w europejskiej prasie. Bo kiedyś przecież musi być wiosna.

Brak komentarzy: